twórczość fanów - witaj! Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości.
Forum twórczość fanów Strona Główna                    FAQ
                Szukaj
             Użytkownicy
          Grupy
       Galerie
    Rejestracja
Zaloguj
FullMetal Alchemist: 3 do jednego
Idź do strony Poprzedni  1, 2  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum twórczość fanów Strona Główna -> Fanficki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Connie
Gość
PostWysłany: Wto 22:43, 21 Mar 2006






Cytat:
Zgadzam się, porwanie?

Dobra. Tylko powiedz gdzie i kiedyXDDD
Cytat:
Nie spisz ty kiedy na gegrze?

Nie. Ja tylko rysuję... Ale ostatnio słucham wszystkiego... Tylko że moja znajomość w terenie jest porażająca...XDDD
A next fajny tylko znowu strasznie krótki! Jak ty bedziesz takie dawać to ja na Connie też. Bez przesady. To nawet chyba strony nie ma.
Cassie
PostWysłany: Wto 10:16, 11 Kwi 2006


Dołączył: 21 Lut 2006

Posty: 348
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ze wsi, spod lasu XD

Krótkie to to było XD
Dobra. Cicho. Nie jest źle, a nawet lepiej^^ Nie chce mi się dłuuuuuugo komentować, bo mnie plecy bolą. (Poszlachtowali mnie!!!! T.T I jak ja się teraz pokażę w stroju kąpielowym z takimi bliznami?! Nawet o jednoczęściówce nie ma mowy, bo wszystko widać!!! <beczy>)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Connie
Gość
PostWysłany: Wto 18:35, 11 Kwi 2006






"Poszlachtowali mnie!!!!"
Kto, jak, gdzie, kiedy i dlaczego?
Cassie
PostWysłany: Wto 19:59, 11 Kwi 2006


Dołączył: 21 Lut 2006

Posty: 348
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ze wsi, spod lasu XD

Connie napisał:
"Poszlachtowali mnie!!!!"
Kto, jak, gdzie, kiedy i dlaczego?


Tarji pytaj, bo mi się już odechciało tłumaczyć każdemu z osobna.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Connie
Gość
PostWysłany: Wto 21:11, 11 Kwi 2006






Oł... Ale ona chwilowo nie ma neta...*drap drap*... *plask* ale chodzę z nią do szkoły!XDDD Connie-uke no-baka Razz
Mao
PostWysłany: Pon 19:01, 04 Wrz 2006


Dołączył: 24 Paź 2005

Posty: 847
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Soul Society

Ed poczuł dziwne uczucie. Ponownie wszystko znikło. Znowu znalazł się w tej dziwnej pustce.
-Envy! ENVY! CZY TO TWOJA SPRAWKA? –wrzasnął zrozpaczony chłopak.
-Nie, pokazuje ci tylko twoje najskrytsze marzenia. –oznajmił głos śmiejąc się lekko. –Mogę ci też pokazać twe najgorsze koszmary.
-Nie chce! NIE! Odczep się! NIE CHCE! –krzyknął Ed upadając na ziemie (?). –Nie…

Alphonse spojrzał na zegarek wiszący na korytarzu. Była już 10. Chłopak zajrzał do pokoju brata. Nadal spał. Al bardzo się o niego martwił. W nocy rzucał się przez sen. To nie był dobry znak. Przez chwilę młodszy Elric zastanawiał się czy nie zadzwonić do sztabu, że bierze dzień urlopu. Jednak po chwili Al ujrzał oczami wyobraźni jak jego brat wścieka się na niego, że przez to, że za długo spał ten nie udał się do roboty. Alphonse zaśmiał się lekko, i spojrzał jeszcze raz na śpiącego brata. Ed spał twardo i spokojnie. Młodszy jednak nadal był lekko niespokojny. Chcąc nie chcąc poszedł do „roboty”. Gdy tylko wyszedł Edward zerwał się z łóżka. Szybkim krokiem pobiegł do łazienki i zanurzył głowę w zimnej wodzie. Może by się utopić.
-Tfu, co za głupi pomysł. –powiedział do siebie chłopak i spojrzał w lusterko. Wszystko było po staremu. To był tylko sen. Zwykły, bardzo, koszmarny sen. Chłopak wyszedł z łazienki i skierował się do kuchni. Była godzina ósma rano. Normalnie o dziewiątej był w sztabie. Bo zawsze spóźniał się o godzinę. Blondyn ubrał się pospiesznie i wybiegł z domu. Po dziesięciu minutach był już w robocie. Sekretarka, gdy tylko go ujrzała aż podskoczyła na miejscu.
-Pan major. Co pan o takiej… wczesnej porze? –zdziwiła się.
-Eeee… Obowiązki, zdecydowanie obowiązki. –powiedział wymijająco Ed i szybko pobiegł do swojego biura. Tam w pośpiechu rzucił się na dokumenty, które miały być gotowe już miesiąc temu. Sam nie wiedział, co się z nim dzieje. Miał nadmiar energii. Złej energii.
-Stalowy, co ty tu robi…, Co ty wyprawiasz? –przeraził się pułkownik Mustang zszokowany, że widzi Edwarda w pracy, i PRZY pracy..
-A, co mogę robić. –odpowiedział blondyn podając mu plik papierów. –To miałem zrobić tydzień temu. Proszę, i przepraszam za zwlokę.
Płomienny wyglądał na szczerze zdziwionego. Wpatrywał się w Stalowego, gdy ten brał się za kolejne papierzyska.
-Na pewno wszystko w porządku? –zapytał się pułkownik. Ed na chwile przestał zajmować się dokumentami. Spojrzał przez okno.
-Czy mogę na chwile pójść do Al’a? –zapytał złotooki.
-Oczywiście, jeszcze się pytasz. –poinformował płomienny. Ed uśmiechnął się lekko. Ominął pułkownika i udał się w stronę biura gdzie pracuje jego brat.

-CO TY TU ROBISZ? –przeraził się Al, gdy ujrzał jak jego starszy brat wchodzi do pomieszczenia. Inni żołnierze spojrzeli na niego zdziwieni. Alphonse uśmiechnął się niepewnie do nich, po czym spojrzał wściekły na brata.
-Powinieneś odpoczywać. –warknął na niego.
-Posłuchaj mnie Al Już pamiętam, co mi się śniło. Śnił mi się Envy. –wyjaśnił blondyn siadając koło brata.
-Envy? Jakto? –zdziwił się lekko Al.
-Pokazał mi, co by było gdyby… no gdyby nie spotkało nas to, co nas spotkało. –wyjaśnił Ed.
-Znaczy, co spotkało? –zaciekawił się jego młodszy brat.
-Nieważne! Ale to było strasznie realne, nie jak sen. Jak rzeczywistość. –poinformował złotooki.
-Jesteś pewien, ale właściwie, co w tym złego…? –przestraszył się lekko Al.
-Nie wiem, naprawdę nie wiem, co mam o tym myśleć. –uznał Ed zastanawiając się. –Być może… Nie wiem.
-Może nie bierz tego tak do siebie. Może rzeczywiście był to tylko sen. –pocieszył go młodszy.
-Racja, jak się jeszcze raz coś takiego zdarzy to wtedy…
-Zacznij się martwić braciszku. Na pewno nie chcesz odpocząć? –zapytał Al.
-Zrobię te papierzyska i wtedy dopiero ODPOCZNE. –zaśmiał się Ed. –Żeby nie było, że mam przywileje w wyższych sferach.
Wstał i nagle poczuł ostry ból w głowie. Zachwiał się lekko.
-Ed?
-A nic nic… Chyba za szybko wstałem… No wiesz… Dobra! To ja lecę… -powiedział szybko Ed i udał się w stronę swojego biura. Ból głowy non stop mu towarzyszył.

Al Patrzył się za bratem. To, co powiedział Ed wcale go nie uspokoiło, no, ale jak mogło być inaczej. Z każdą chwilą im dłużej zastanawiał się nad tym coraz to bardziej czuł się niespokojny.

Ed spokojnym krokiem szedł w kierunku swojego biura. Ból głowy nie dawał mu spokoju.

Gdy doszedł ponownie zabrał się za robotę. Im więcej dokumentów wypełnił tym bardziej zapominał o bólu, ale i także o otaczającej go rzeczywistości.

-Ed… Al… Ale dlaczego? TO WCALE TAK NIE MUSIAŁO BYĆ! CZEMU! CZEMU!
Ktoś bardzo głośno krzyczał. Ten krzyk był połączony z płaczem. Ed poznawał ten głos. Jednak był za bardzo zmęczony by skupić się, do kogo on należy.
-Uspokój się… Twój płacz nic tu nie zdziała! –krzyknął ktoś. Ten głos też poznawał. Był to… Był to…
-Teraz to już nie widzę w niczym sensu… Pułkowniku? –Ed rozbudził się nieco. Riza Hawkeye. Pierwszy głos należy do Winry, drugi do pułkownika Mustanga. Ale co się dzieje?
-Mogłeś ich obronić! A ty! Ty siedziałeś sobie w biurze! –wrzasnęła Winry.
Po tym Ed ujrzał całe zajście. Siedział pod drzewem. Potwornie lało. Blondyn rozejrzał się. Był na cmentarzu wojskowym. Przy jakimś grobie stał Roy Mustang, Riza Hawkeye, jego mistrz Izumi Curtis i Winry… Co tu do cholery… Ed spróbował się podnieść. Nagle poczuł okropny ból w głowie. Tym samym wolał jednak nie podnosić się z miejsca. Rozmyślania skąd tu się nagle wziął przerwało mu to, co się działo. Winry upadła na ziemie płacząc głośno. Riza Hawkeye próbowała ją podnieść, bez skutku. Winry nie chciała. Siedziała na mokrej trawie zakrywając dłońmi zapłakaną twarz.
-Co jest? –zapytał sam siebie Ed.
-Masz śliczny pogrzeb… -odpowiedział mu głos w jego własnych myślach.
Blondyna przeszły ciarki.
-To znowu ty Envy? –zapytał spokojnie. –To kolejny twój wybryk?
-Masz mnie! Taa, to zdarzenie miałoby miejsce gdyby nie zrobiłbyś tamtego i owego. –oznajmił Envy lekko rozbawionym głosem.
-Nie chce wiedzieć więcej szczegółów. –warknął Ed. –Ja nie chce tego widzieć!
-Nie obchodzi mnie to! Popatrz… Spójrz na własne cierpienie! BO JA JE MUSIAŁEM ZNOSIĆ WIEKAMI! CHCE BYŚ CIERPIAŁ JAK JA!

-Majorze Elric! –krzyknął ktoś nad jego uchem. –Jest już druga w nocy. Co pan tu robi?
-Co… Gdzie? –złotooki spojrzał na stojącą przed nim kobietę. –O to samo mógłbym zapytać ciebie Seska.
-Zaczytałam się…
-Jak zwykle. –przerwał jej Ed i spojrzał na swoje biurko. Wszystkie dokumenty znikły.
-Pozwoliłam sobie dokończone prace segregować i dostarczyć pułkownikowi. –oznajmiła brązowowłosa okularnica.
-Przecież leżałem na tych dokumentach… Jak to możliwe, że się nie obudziłem? –zdziwił się, Ed który sam nie wiedząc, dlaczego wypowiedział to zdanie na głos.
-Spał pan jak zabity… Z początku trochę się wystraszyłam, ale gdy pan zachrapał…
-Daruj sobie szczegóły. –ponownie przerwał jej Stalowy. –Idę do domu. Ty lepiej zrób to samo… Wyśpij się by jutro nie wyglądać jak chodzące zombie.
Chłopak pospiesznie opuścił sztab. Padało. Raczej lało. Chłopak puścił się biegiem wzdłuż lasu budynków. Mieszkał nie daleko jednak i tak zmókł do suchej nitki. Gdy dostrzegł swój dom, ładny domek jednorodzinny zdziwił się nieco. Światło było zapalone. Szybko wszedł do mieszkania. Tam kątem oka z przedpokoju dostrzegł swego brata śpiącego na fotelu w salonie.
Ed cicho wszedł na piętro i udał się do swojego pokoju. Tam poczuł jak ból znowu daje mu we znaki. Chłopak oparł się o ścianę i wziął głęboki oddech. Zakręciło mu się w głowie. Po chwili ponownie zaćmiło mu się przed oczami. Tym razem już nic nie pamiętał.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum twórczość fanów Strona Główna -> Fanficki Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo


Programosy
Regulamin