twórczość fanów - witaj! Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości.
Forum twórczość fanów Strona Główna                    FAQ
                Szukaj
             Użytkownicy
          Grupy
       Galerie
    Rejestracja
Zaloguj
Legenda
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum twórczość fanów Strona Główna -> Niekończące się opowieści
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dirae
Gość
PostWysłany: Wto 18:05, 28 Lut 2006






Nie wiem, czy ktoś będzie chciał się w to bawić, no ale spróbuję. W poniższym fragmencie naszkicowałam odrobinę świat, w jakim rzecz się dzieje, ale poza tym nie narzucam niczego. Jak ktoś chce niech się dopisze, wykreuje swoją postać czy cuś.
Tylko taka prośba na przyszłość, nie róbcie ze swojej postaci kogoś najmądrzejszego, najsilniejszego, najpiękniejszego etc. bo to głupio potem wychodzi. :]

L e g e n d a

Dzień dobry. Dobry wieczór. Dobranoc.
Od wschodu do zachodu, z blasku południa w mrok północy.
Szlak, to droga, co od miasta do miasta się wije. Trakt, dukt bądź ścieżka polna.

Viscin nigdy nie było postrzegane jako perła królestwa, choć pod wieloma względami przewyższało stolicę i wiele innych miast. Domy bogatych kupców były zadbane, świątynie olśniewały, uniwersytet był kolebką wszelkiej myśli a port należał do największych na wybrzeżu.
Jednak wbrew wszelkiej logice stolica na każdym kroku wypierała się tego miasta. Od lat rządziło się ono samo i już tylko na mapach pozostawało częścią Rai’le. Zbyt wiele przekleństw i klątw wiązało się z tym miejscem. Dynastia nie chciała ich ściągać na siebie. Nikt nie chciał. I tylko mieszkańcy Viscin zdawali się zachowywać spokój.

*

Zaskrzypiały od wieków nie oliwione zawiasy, a echo poniosło ten dźwięk pustymi korytarzami uniwersytetu. Za wcześnie było, aby na korytarzach mógł panować charakterystyczny temu miejscu zgiełk. Nie było jeszcze studentów narzekających na wszystko. Nie było czarodziejów i czarodziejek sprzeczających się o banały. Nie było wszelkich innych istot, których za wiele jest na świecie, aby wszystkie z nazwy wymieniać.
Mężczyzna skrzywił się i rozejrzał, czy jakieś duchy nie postanowiły mu towarzyszyć. Lubiły go, choć on nie darzył ich ani sympatią ani specjalnym szacunkiem. Czasami chodząc po korytarzach uniwersytetu lub zachodniej świątyni słyszał jak podążają za nim. Jak mówią o nim z żywym zainteresowaniem. Jak w kółko powtarzają jego imię: Etienne An'ante, jakby w tych dwóch słowach znajdowały jakąś dziką przyjemność. Nikogo jednak nie było. Uśmiechnął się i znikł w ciemnym pomieszczeniu starej, zapomnianej biblioteki. Minie jeszcze kilka godzin nim promienie słoneczne wedrą się do sal, a on sam będzie musiał wyjść i poprowadzić wykład. Tymczasem mógł w spokoju studiować zaklęte księgi. Nikt nie powinien był mu tu przeszkodzić.
Przynajmniej taką miał nadzieję.

. . . :/


A jak się nikt nie dopisze, to pomysł padnie i mówi się trudno x)
Mao
PostWysłany: Czw 14:53, 02 Mar 2006


Dołączył: 24 Paź 2005

Posty: 847
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Soul Society

Gospoda pod czarnym psem uchodziła za miejsce zebrań największych czarnych opryszków w historii miasta. Po północy w okolicach tego miejsca można było spotkać bardzo podejrzanych ludzi, ale czy do końca to byli ludzie, tego prawie nikt nie wie.
Powoli zbliżało się kolejne zebranie. Gospoda powoli zapełniała się przeróżnymi osobnikami któży siadali w najciemniejszych kontach gospody. Gdy w końcu dobiegła północ gospoda zapełniła się po brzegi. Lecz nie panował wesoły nastrój, nikt sie nie śmiał, nikt nie bawił. W pomieszczeniu wyczuć było można raczej grobowy nastrój.
-Włamać się na uniwerssssytet? To przecież niemożliwe, to ssamobójsstwo! -syknął osobnik o twarzy gada siedzący wśród podobnych do siebie osobników przy jednym ze stolików koło okna. Jedynym człowiekiem w towarzystwie była ubrana na czarno kobieta o krótkich granatowych włosach. Miała na szyi zawiązany długi ciemno-czerwony szalik. Uśmiechała się lekko szyderczo.
-Sa'a włamanie się na uniwerssytet jest nie możliwe! Tam przecież sssię roi od magów, od czarnoksiężników i tego typu innych pierdół! -krzyknął inny.
-Jak nie chcecie to sama pójde. -odezwała się kobieta zakrywając twarz szalikiem i wstając od stołu.
-Sa'a... Może i jesteś najlepsza wśród zabójców ale włam na uniwersytet nie udał się jeszcze nikomu. -syknął pierwszy.
Kobieta nie zwróciła uwagę na słowa towarzysza. Przeszła koło obskurnych stolików i wyszła z gospody.
Kobieta szła spokojnie ciemnymi ulicami miasta. Wywarzone drzwii, powybijane szyby w oknach. Ta część miasta była wyjatkowo niezadbana. Zniszczone domy, były idealnymi kryjówkami dla złodzieji. Kiedyś i Sa'a do nich należała. Odpowiedni trening podniósł ją na szczebel zabójcy. Była zwinna, szybka. Ale było coś jeszcze. Była alchemikiem. Połączenie zawodu zabójcy z alchemikiem dawało jej jeszcze więcej możliwości. Dlatego właśnie dzisiejszej nocy. Dziś włamie się do biblioteki uniwersyteckiej by ukraść jedną z najbardziej strzeżonych ksiąg magicznych w całym królestwie.
Kobieta przyśpieszyła. Po chwili biegła już główną ulicą miasta. Drażniło ją światło ulicznych latarni. Dostrzegła wielkie beczki pod jakimś niższym budynku. Wskoczyła na nie dostając się na dach domu. Przeszkakując z kamiennego dachu na dach szybko dostrzegła najwyższą wieżę uniwersytetu - biblioteke. Świeciło się w oknie. Kto może być o takiej porze wśród ksiąg.
Kobieta nie przejeła się tym zbytnio i przyśpieszyłą by w końcu dostać się do celu.
Gdy w końcu dobiegła zdziwiło ją brak straży. W dzień połowa miejscowej armii pilnowała bram uczelni. Sa'a szybko przeszkoczyła brame i podbiegła do muru. Podeszła bardziej w strone ogrodu mieszczącego się z prawej strony uniwersytetu. Nic. Żadnej straży. Było to niepokojące. Dziewczyna spojrzała się w okno na korytarz uczelni. Pustka, ciemno, cicho. Kobieta użyła specjalnego urządzenia by otworzyć okno. Nie spodziewała się że okno na parterze nie będzie zakratowane. Jednak jeśli tyle straży pilnuje bram, może uznali że nikt nie zdoła przejść dalej?
Sa'a zdecydowała się pobiec pustym korytarzem. Jej kroków nie było słychać. Poruszała się niczym kot. Była to podstawowa umiejętność zabójcy. W końcu znalazła schody biegnące do głównej wierzy gdzie mieściła się biblioteka. Granatowowłosa już chciała udać się na góre jednak zauwarzyła że z ostatniego pomieszczenia na końcu korytarza dobiega światło. Sa'a dobyła swojego sztyletu i udała się w kierunku pomieszczenia. Poczuła się dziwnie. Nagły chłód, lekki strach. Duchy. Nic dziwnego. Jest ich od zatrzęsienia w takich miejscach. Kobieta powoli zbliżała się do światła.
Nagle po całej uczelni rozległ się alarm. Piskliwy dzwięk wprost ranił uszy. Sa'a przerażona spojrzała na schody do biblioteki. Rozjaśniły się światłem. Czyżby... Czyżby ktoś wcześniej niż ona dostał się do księgi?

------------------

A ja daje sobie taką część. Mam nadzieje że ktoś zechce pisać dalej. Jak ja lubie takie opowiadania fantasy XD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum twórczość fanów Strona Główna -> Niekończące się opowieści Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo


Programosy
Regulamin