twórczość fanów - witaj! Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości.
Forum twórczość fanów Strona Główna                    FAQ
                Szukaj
             Użytkownicy
          Grupy
       Galerie
    Rejestracja
Zaloguj
FULLMETAL ALCHEMIST: Dwa światy
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum twórczość fanów Strona Główna -> Fanficki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mao
PostWysłany: Nie 3:38, 26 Lut 2006


Dołączył: 24 Paź 2005

Posty: 847
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Soul Society

Na początku była sielanka a potem było źle XD lol ja się powtarzam.

To był taki skrótowy opis tego ficka. Bo serio na początku to jest wybitnie sielankowe XD

No więc zapraszam do czytania, I MAJĄ BYĆ KOMENTARZE ZROZUMIANO?



Roździał Pierwszy: Wymuszone wakacje

-Hagane no… -warknął pod nosem Roy Mustang. Pułkownik jeszcze raz przejrzał wszystkie dokumenty, które leżały na biurku.
-Niech no ja cię dorwę… -warknął pułkownik trzymając plik kartek i powoli podnosząc drżącą prawą dłoń.
-Pułkowniku! –krzyknęła porucznik Hawkeye. –Chyba nie chce pan puścić cały sztab z dymem!
-Nie chce, ale stalowego chętnie bym spopielił. –warknął wściekły pułkownik.
-Pułkowniku, niech się pan uspokoi. Co ty razem przeskrobał Edward Elric? –zapytał uśmiechnięty porucznik Havoc.
-Za każdym razem, kiedy gdzieś wyjeżdża miał mi meldować, gdzie i po co. On zaś napisał tylko, że wyjeżdża. –wściekł się Mustang.
-Pułkowniku. Pan się martwi o braci Elric? –zapytał Havoc.
-A, co mam robić? Gdzie nie pojadą, muszę od razu rzucić się w oczy i zrobić, rozrube na skale całego miasta! –krzyknął pułkownik –Znajdę ich i im pokaże, co to znaczy ignorować pułkownika, Roy’a Mustang’a!
Pułkownik zerwał się z krzesła i powolnym krokiem podszedł do drzwi.
-Pułkowniku… Przecież oni mogą być wszędzie. Jak ich pan znajdzie? –zapytała się Riza Hawkeye.
-Jak coś przeskrobią i tak pierwszy się o tym dowiaduje, to tylko kwestia czasu… -oznajmił pułkownik jednak nie zdążył dokończyć zdania gdyż do pomieszczenia wpadł starszy podoficer Farman.
-Pułkowniku bracia Elric…! –zaczął Farman jednak nie dokończył gdyż Pułkownik położył rękę na jego ramieniu i uśmiechnął się.
-A nie mówiłem…

-Ciekawe jak pułkownik zareaguje na nasz mały żarcik. –zaczął ucieszony Ed. Młody Elric szedł wraz z bratem ulicami małej wsi.
-Ale braciszku, to chyba nie było uczciwe w stosunku do pułkownika. –jęknął Al.
-Że było nieuczciwe nie zaprzeczę. Ale Mustang jest bardziej nieuczciwy w stosunku do nas! –warknął stalowy. Idąc Ed, co chwila musiał w coś kopnąć. W końcu przez przypadek kopnął w kota.
-BRACIE! JAK MOGŁEŚ! –przeraził się Al. Ed lekko zmieszany podszedł do „kopniętego” kotka i wyciągnął do niego prawą „rękę”. Zwierze jednak nie ufało komuś, kto dopiero go skrzywdził. Rzucił się z pazurami na chłopaka. Ed niewzruszony strząsnął kota z ręki.
-Czasami dziękuje Bogu, że mam taką rękę a nie inną. –westchnął zrezygnowany Ed.
-EJ! –krzyknął ktoś tuż pod uchem Eda. Chłopak wystraszony podskoczył i o mało nie zdeptał kota, który rzucił się przerażony do ucieczki. Osobą, która wydarła się chłopakowi do ucha była rudowłosa dziewczyna. Miała na sobie granatowy płaszcz, czarną bluzkę i czarne rybaczki. Edowi w oczy rzucił się znak alchemii na prawej stronie rękawa płaszcza.
-Co ty sobie wyobrażasz, co? A ty, w zbroi w taką pogodę, chyba cię pogięło! –uznała dziewczyna.
-Co się drzesz tak? –warknął Ed wstając nogi i otrzepując się z ziemi. Dziewczyna przyjrzała się stalowemu uważnie.
-Ile ty masz lat? –zapytała.
-Ładnie to tak od razu o wiek pytać? –warknął Ed. -14 lat.
-Ożesz ty, ale ty ni… -zaczęła dziewczyna jednak od dokończenia zdania powstrzymał ją Al.
-Nie polecam tego mówić. –jęknął młodszy Elric i wskazał na swego brata, któremu dosłownie nerwy już puszczały.
-Zaraz… Chłopak w zbroi, i wyjątkowo ni… To znaczy młody alchemik. Jesteście braćmi Elric? –zapytała dziewczyna. –Tymi braćmi Elric?
-A są jacyś inni…? –zapytał się Ed jednak, gdy uchwycił spojrzenie Ala zamilkł. –Nie ważne…
-Ach! Witam! Mam na imię Akia i mieszkam w tej wiosce. Może i strasznie tu nudno, ale widoczki są. Właściwie, co tak sławni bracia robią w takim miejscu? –zdziwiła się rudowłosa.
-Odpoczywamy. –oznajmił krótko Ed.
-To może odpoczniecie u mnie?

-Rozgośćcie się. Póki mojej siostry nie ma, będzie spokojnie. –oznajmiła Akia.
-Masz siostrę? –zapytał Al.
-O tak, przyznam, że nasze stosunki nie są zbyt dobre, więc jeśli będziecie świadkami jakiejś kłótni to przepraszam… -przeprosiła dziewczyna. Ed zdołał uchwycić przez ułamek sekundy smutek na twarzy Akii. Sam czasami kłócił się z Alem, ale to były takie rzadkie kłótnie, że szybko o nich zapominał. Lecz nie wyobrażał sobie kłócić się z nim ciągle.
-Jesteś alchemikiem? –zapytał Ed.
-Tak, początkującym. Zdecydowanie… Michiyo jest ode mnie o niebo lepsza. Ale ona ma do wszystkiego talent. Co niestety lubi mi wypominać… -warknęła Akia.
-Michiyo to twoja siostra? –zapytał Al. Akia już chciała odpowiedzieć, lecz drzwi do domu się otworzyły. W progu stanęła również ruda dziewczyna. Miała krótsze włosy. Ubrana była w krótką czarną koszulkę i krótkie spodenki. Na widok gości wielce się zdziwiła.
-Akia, skąd wytrząsnęłaś tych dziwnych gości? –zapytała dziewczyna podchodząc do Akii.
-Odkąd tata wyjechał to ja zajmuje się domem, więc chyba mogę sobie zapraszać, kogo chce? –warknęła Akia. Michiyo westchnęła i zwróciła się do braci.
-Przepraszam za zachowanie mojej siostry, ale ona już taka jest. Co was sprowadza w nasze progi? –zapytała Michiyo.
-Odpoczywamy. –powtórzył się Ed. Akia wyglądała jakby chciała odejść jak najdalej od siostry. Była od niej o wiele wyższa.
-Ile chcecie tu zostać? –zapytała Akia.
-Dopóki… -zaczął Ed. Przerwał gdyż odpowiedzi po prostu nie znał. Chciał się urwać z wojska póki… Póki pułkownik go nie znajdzie… Ile to będzie… Tego nie wiedza nawet najstarsi Indianie.
-Trochę. –dokończył za niego Al. –Nie wiem dokładnie.
-Ach rozumiem. No, więc możecie zostać u nas. Mamy bardzo duży dom. –oznajmiła Michiyo.
Rzeczywiście siostry miały duży dom. Dwupiętrowy, drewniany, zadbany. Jeśli zajmowała się nim tylko Akia to wykonywała kawał dobrej roboty.

-Więc jesteście sławnymi alchemikami. Bracia Elric. Wiele o was słyszałam. –poinformowała Michiyo. Ed, który obecnie zajmował się jedzeniem spojrzał się tylko znad talerza na dziewczynę. Akia zaśmiała się lekko. Gdy Edward przełknął jedzenie przemówił do Michiyo.
-Słyszałem że jesteś niezła w alchemii. Tak powiedziała twoja siostra.
-Wcale tak nie mówiłam! –oburzyła się Akia. Michiyo tylko kiwnęła głową.
-To, co ja umiem nie można porównać do waszych czynów. –oznajmiła.
-No, ale mnie ciekawi, co umiesz, daj mały pokaz alchemii. Wraz z siostrą. –poprosił słodko Ed. Al wyczuł, że jego brat coś kombinuje. Obie dziewczyny wyszły z budynku. Ed i Al wyszli za nimi jednak przed drzwiami Al. Zatrzymał brata.
-Co ty znowu kombinujesz? –zapytał Eda.
-Żal mi się robi tej Akii. Łażąc po domu zauważyłem jedno. Ich ojciec nie żyje. Matka też. Są sierotami. Jak my. I żyją w wojnie między sobą. Trochę mi to gra na ambicjach, jeśli nic nie zrobię. –uznał Ed.
-Ty zawsze komuś musisz pomóc. Czy jesteś pewny, że możemy się w to wtrącać? –zapytał Al.
-Ich rodzice nie żyją dwa lata. Tak pisało. Naprawdę nie warto by dalej się kłóciły. Zresztą mamy czas. Czemu nie zaliczyć kolejnego dobrego czynu? –uznał Ed.
-Co drugi tej „dobry czyn” okazuje się być niewypałem. –przypomniał mu Al.
-Nie wypominaj dobrze? –warknął Ed i wyszedł z pomieszczenia.
-Ale, ale… Bracie! –jęknął Al. wychodząc za Edwardem. –Mam pytanie. Skąd wiesz, że ich rodzice nie żyją. –zapytał Al.
-Czy to naprawdę ważne? –zapytał stalowy.
-Nie mów, że grzebałeś w czyiś…
-O! Ładnie, ładnie! –krzyknął Ed odchodząc od Ala by podejść do piaskowego anioła stworzonego przez Michiyo.
-Duża figura, i do tego się trzyma. Dobra robota. –uznał Ed.
-Miło mi to słyszeć od państwowego alchemika. –podziękowała Michiyo.
-Teraz ty Akia. –oznajmił Ed. Akia siedziała na trawie wpatrując się w anioła stworzonego przez Michiyo. Podeszła obok figury i wzięła do ręki patyk. Powoli lekko drżącą ręką narysowała krąg przemiany. Po chwili koło anioła pojawiła się postać w płaszczu z kosą wymierzoną w anioła. Nie minęła sekunda „śmierć” rozsypała się.
-No cóż, nie udało się. –uznała Akia i ponownie siadła na trawie.
-Za szybko dajesz za wygraną. –poinformował Al.
-A może raczej nie lubisz, gdy ktoś jest od ciebie lepszy? –zapytała Michiyo.
-Naprawdę mam to gdzieś, że jesteś lepsza… -odgryzła się Akia. Michiyo już chciała coś powiedzieć jednak Ed przerwał szybko narastający konflikt.
-No dobra, słuchajcie. Może my teraz coś sprezentujemy? –zapytał stalowy.
Dziewczyny zapomniały szybko o rozpoczęciu kłótni i zgodziły się na pomysł Eda.
-Al., młodsi mają pierwszeństwo. –poinformował Ed i odsunął się na bok by zrobić miejsce bratu.
-Się robi. –oznajmił Al. i kucnąłby narysował krąg przemiany. Po chwili ich oczom ujawniła się idealnie zrobiona rzeźba z piasku… kota.
-Ty to ześ się uparł… -jęknął Ed.
-Coś nie tak? –zapytał Al. Edward westchnął.
-Dobra suń się teraz moja kolej. –oznajmił Ed i klasnął w dłonie. W ciągu sekundy powstała rzeźba… pułkownika Roy’a Mustang’a.
- O.O”””””””” – Al.
-Kto to? –zapytała Akia.
-A czy to ważne… Ważne, że teraz mogę tą rzeźbę rozwalić! –krzyknął Ed z wyrazem chorej radości na twarzy.
-W rzeczywistości by to nie przeszło Stalowy… -odezwał się ktoś. Ed odwrócił się z rozmachem przy okazji niszcząc swe dzieło ręką.
-P…P…Pułkownik?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Connie
Gość
PostWysłany: Nie 16:59, 26 Lut 2006






Nie no boskoXDDD Najlepszy koniecXDD AaachXDD... A ja jestem zuą siostrą no nie? Plawdaaaa?*duże oczka*
I tylo jedno: czemu Al ma zbroję, co? Czemu nie jest normalny? Ej no ja nie będę się chyba tegesić ze zbroją!
Cassie
PostWysłany: Nie 17:31, 26 Lut 2006


Dołączył: 21 Lut 2006

Posty: 348
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ze wsi, spod lasu XD

>>Ej no ja nie będę się chyba tegesić ze zbroją!<<
Shocked Connie, co ty...?! No comments XD

Tarja, ty moje zdanie co do tego ficka znasz. Jakby co komenta masz na FFF. Jeżeli taki koment się komuś nie podoba i koniecznie chce wiedzieć, co sądzę o tym ficku, to niech się Tarji pyta.
Amen.
Pozdro!! Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mao
PostWysłany: Nie 15:06, 05 Mar 2006


Dołączył: 24 Paź 2005

Posty: 847
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Soul Society

Dobra i na tym kończy się dawanie tego ficku na tym forum... Dalsze notki już są, troche dużo i zapraszam na

[link widoczny dla zalogowanych]

Komentarze naprawde mile widziane XD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mao
PostWysłany: Śro 10:35, 17 Maj 2006


Dołączył: 24 Paź 2005

Posty: 847
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Soul Society

Wale to daje dalej lubie dawać coś na te forum nawet jak nikt nie będzie komentować.


---------


-Co ci stalowy strzeliło do głowy by „zrywać” się z armii. –zapytał spokojnie Pułkownik popijając herbatę. Dom sióstr był idealny do przeprowadzenia rozmowy karnej.
-Mam trochę dość tego „pieskiego” życia. –uznał Ed. –Chciałbym odpocząć.
-Mogłeś poprosić o przerwę. –oznajmił już lekko zdenerwowany Pułkownik. –I nie musiałeś odstawiać takiego przedstawienia.
-Miałem do tego powody… -oznajmił swobodnie Stalowy. Pułkownik wstaną od stołu. Riza Hawkeye, która siedziała w roku pomieszczenia również poderwała się na równe nogi i podała pułkownikowi płaszcz.
-No, więc masz te swoją przerwę stalowy. I w tym czasie nie masz prawa pojawić się w sztabie. –oznajmił Roy Mustang. Ed lekko się zdziwił.
-Jak to? –zapytał prosto.
-Są pewne rzeczy, w które lepiej byś się nie mieszał. –oznajmił Pułkownik i wyszedł z pomieszczenia kierując się w stronę drzwi frontowych.
-Do zobaczenia Stalowy. I dziękuje za herbatę. –poinformował Pułkownik i opuścił dom sióstr.
-To był twój szef? –zapytała Akia biorąc pustą filiżankę ze stołu.
-Niestety… -odburknął Ed. –Dawałem mu tydzień na znalezienie nas. Ten nas znalazł w ciągu dwóch dni…
-Chyba pułkownik jest bardziej cwany niż my się tego spodziewamy. –poinformował Al.
-Masz racje Al. Zdecydowanie. Jeszcze wiele zobaczymy. Szczerze ciekawe, na co stać naszego pułkownika. –uznał Ed wstając od stołu. –Ale mamy wakacje.
-Co teraz robimy? –zapytał Al patrząc się uważnie na brata. –Pojedziemy do cioci Pinako?
-Nie, może zostaniemy tu? Przyjemnie tu jest? Oczywiście, jeśli nie masz nic przeciwko. Ewentualnie możemy pospać na zewnątrz. Przywykliśmy… -powiedział Ed jednak widać było, że spanie pod gołym niebem nie bardzo mu się podobało.
-Oczywiście zostańcie ile chcecie. –oznajmiła Akia. –Miejsce jest. Jedzenie też.
-Zapłacimy symboliczną sumkę za gościnę. –oznajmił starszy Elric.
-Nie, nie trzeba… -oznajmiła Akia. Ed uśmiechnął się serdecznie.
-Ależ trzeba, no, więc my idziemy się przejść. Wrócimy później. Do zobaczenia. –pożegnał się, Elric i razem z bratem wyszli pośpiesznie z domu.

-Dziękujemy bardzo za gościnę! Kiedyś się odwdzięczymy. –oznajmił Ed uśmiechając się szeroko.
-Może wpadniecie jeszcze kiedyś. Umiesz uczyć alchemii Ed. Przydałby nam się taki nauczyciel, geniusz. –uznała Michiyo.
-Geniuszem to nie jestem, jest jeszcze tyle rzeczy, których niestety nie wiem. –oznajmił Ed.
-Przyjedźcie jeszcze kiedyś. I nauczcie nas czegoś fajnego. –poinformowała Akia.
-Z przyjemnością. –odpowiedział Al i razem z bratem udali się w stronę dworca.

Obie siostry wróciły do domu. Nie minęła minuta a poczuły się lekko smutne.
-Przyznasz, że gdy bracia Elric u nas gościli nie było tak nudno jak zwykle? –uznała Michiyo.
-Masz racje, zresztą nauczyli nas sporo o alchemii. Obaj są bardzo zdolni w tej dziedzinie. –poinformowała Akia. Obie siostry wymieniły znaczące spojrzenia.
-Kiedy my ostatnio tak spokojnie rozmawiałyśmy? –zaczęła po chwili ciszy Michiyo.
-Powiem szczerze, że nie pamiętam… -odparła uśmiechnięta Akia.
-Może wybierzemy się do miasta i kupimy jakąś, książke, co? –zaproponowała młodsza wstając od stołu. Akia uśmiechnęła się i zdjęła z oparcia krzesła swój płaszcz.
-No to jedziemy?

-Michiyo wstawaj… Spóźnisz się na zajęcia… -krzyknęła Akia próbując zwlec swą młodszą siostrę z łóżka.
-Nie… drzyj… mi… się… do… ucha… -powiedziała zaspanym głosem Michiyo. Akia westchnęła ciężko i spojrzała przez okno. Do pomieszczenia wpadały pierwsze promienie wiosennego słońca. Akia nie mogła się nadziwić jak jej siostra jest zdolna spać o tej porze. Na ulicy stolicy ruch duży, huk niemiłosierni a ta śpi sobie w najlepsze. Na dodatek spóźni się na uczelnie.
-MICHIYO! POPUDKA! –krzyknęła Akia. Michiyo podniosła się wolno z posłania.
-Przestań się drzeć tak… -poprosiła ziewając młodsza. Jej siostra zrezygnowana podeszła do okna. Lekko niechętnie spojrzała się na ulice. Siostry Shirai mieszkały w jednej z najbardziej zniszczonych dzielnic w mieście. Po wojnie wiele osób zostało bez domu, bez środków do życia. Sytuacja w stolicy zmieniała się dość szybko. Miasto powoli odżywało, ulice odbudowano, ale ludzie nadal bali się ponownej napaści. Nowy głównodowodzący armii zapewniał, że taka walka nie ma prawa się powtórzyć, ale kto mu wierzy. Wiele rodzin wyprowadziło się ze stolicy w poszukiwaniu spokojniejszego miejsca. Jednak czy takie jest…
-Michiyo… -jęknęła starsza Shirai. –Przespałaś już trzy lekcje…
-CO? JAKTO? –wyskoczyła z łóżka młodsza i pobiegła do kuchni, czyli jedynego pomieszczenia gdzie zegarek chodził poprawnie. –CZEMU MI NIE POWIEDZIAŁAŚ?
Akia nie odpowiedziała. Ponownie wyjrzała przez okno by popatrzeć na zalaną słońcem stolice. Michiyo wpadła do pomieszczenia i w panice zaczęła szukać swojego wiosennego płaszcza. Akia nie patrząc się nawet za siebie wskazała jej szafę gdzie owy płaszcz się znajdował. Młodsza szybko wyciągnęła płaszcz i rzuciła się do wyjścia z mieszkania. Akia obserwowała jak jej siostra znika wśród ludzi na ruchliwej ulicy.
Michiyo studiowała alchemie na jednym z najlepszych uniwersytetów w stolicy. Była zdecydowanie najlepsza. To najbardziej smuciło jej siostrę.
Akia zeszła z parapetu i przymknęła okno. Powolnym krokiem przeszła do małej kuchni. Dziewczyna zauważyła gazetę na stole przy oknie. Dzisiejsze wydanie. Pierwsza strona. Znowu…
-„Zabójca ponownie w akcji. Ofiarą stał się znany alchemik Mark Geoid”. –przeczytała na głos Akia. Dziewczyna niedbale przerzuciła strony gazety by przeczytać artykuł o mordercy.

„Narodowy alchemik Mark Geoid. Lat 54. Ranga: pułkownik. Zginął przygnieciony przez biblioteczkę w swoim domu. Te i inne wypadki przydarzają się najsławniejszym alchemikom bez przerwy. Cała rodzina pana Geoida zmarła w podobny sposób. Kto chce się pozbyć tak dobrych alchemików? Czy mamy do czynienia z seryjnym zabójcą? Głównodowodzący odmawia komentarzy na ten temat jednak zapewnia, że armia jest na tropie mordercy. Jednak gdzie podziała się ochrona dla pozostałych narodowych alchemików. Nikt nie jest bezpieczny… „

Akia przeleciała artykuł wzrokiem. Na samym końcu dostrzegła coś ciekawego. Mała wzmianka. Ledwo zauważalna.

„Wczoraj wieczorem zmarł Patric Leaf, student alchemii. Zmarł w swoim mieszkaniu, które nieoczekiwanie się zawaliło. Rodzice informują, że…”

Dziewczyna dalej nie czytała. Szybko skojarzyła fakty… Patric był kolegą z uniwersytetu, Michiyo. Był zaraz po niej jednym z najlepszych uczniów…
Akia szybko przeczytała cały artykuł o narodowym alchemiku. Wypadek zdarzył się o godzinie 20.25… Patric o 20.35… Oboje nieżywych mieszkało na tej samej ulicy. Akia była prawie pewna, że Patric również stał się ofiarą mordercy. Było pewne, że prasa rozdmucha śmierć narodowego alchemika. Kto by zainteresował się nieznanym studentem. Czyli…
Akia rzuciła gazetę i złapała swój płaszcz. Szybko wybiegła z mieszkania. Gdy wybiegła z budynku rozejrzała się. Tłok był duży. Ludzie rozmawiali o czymś przejęci. Akia pobiegła w stronę akademii. Po drodze wpadała na ludzi. Nie zatrzymywała się by przeprosić. Na to nie miała czasu.
-AKIA! –ktoś krzyknął za nią. Dziewczyna z trudem zatrzymała się i spojrzała, kto za nią krzyknął. Była to jej siostra. Cała zapłakana biegła w stronę Akii. Młodsza rzuciła się na szyje swej siostrze.
-Co się stało? –zapytała przerażona starsza Shirai. Ludzie z ciekawieniem przyglądali się scence.
-Cała… Akademia… Zniszczona. CAŁA MOJA KLASA NIE ŻYJE, NIKT NIE PRZEŻYŁ! –wrzasnęła zrozpaczona Michiyo. Akia patrzyła się przerażona na siostrę. Powoli jej słowa do niej dochodziły. Wszyscy przyjaciele Michiyo, wszyscy nauczyciele, wszyscy. Zginęli?

-Korzystając z uprzejmości pana głównodowodzącego pragnę podziękować wszystkim za wsparcie. Uczniowie, którzy przeżyli, z czego niezmiernie się cieszę, będą kontynuować naukę w sztabie głównym pod okiem narodowych alchemików. –przemawiała dyrektorka zniszczonej akademii, co chwila wyjmując chusteczkę i ocierając z łez oczy. –Jest mi bardzo przykro…, Że… c… coś takiego w ogóle miało miejsce… Wybaczcie.
Była kierowniczka akademii usiadła na miejscu za podium. Co chwila wycierała nos w swoją niebieską chusteczkę. Nie ona jedyna. W wojskowej sali obiadowej szlochały matki nieżyjących uczniów, i pozostali studenci, którzy mieli szczęście nie znajdować się w szkole tamtego strasznego dnia. Dyrektorka nie mogła dalej przemawiać. Jej nagły wybuch płaczu jeszcze bardziej przybił obecnych na sali ludzi. Zapanowała grobowa cisza. Minęła dopiero, gdy któraś z kobiet obecnych w pomieszczeniu,ryknęła głośna płaczem i wybiegła ze stołówki. Ludzie zaczęli powoli opuszczać budynek sztabu.
Akia i Michiyo powolnym krokiem szły w stronę swojego mieszkania. Młodsza Shirai była bardzo przybita nagłą stratą najlepszych przyjaciół. Nie odzywała się prawie wcale od tamtego dnia.
-Michiyo… Może pójdziemy na jakieś ciasto? –zapytała łagodnie Akia obserwując reakcje siostry. Michiyo ledwo kiwnęła głową.
-Michiyo… -jęknęła Akia. –Otrząśnij się w końcu…
-Gdybyś widziała minę rodziców Leo, po raz pierwszy cieszyli się, że ich syn uciekł z lekcji. –zaśmiała się gorzko Michiyo. –To było śmieszne, i jednocześnie takie przygnębiające…
Po policzkach młodszej Shirai spłynęła pojedyncza łza. Akia położyła dłoń na ramieniu siostry.
-Trzeba iść dalej… -oznajmiła cicho starsza i poklepała siostrę po plecach. W milczeniu doszły do domu.



-------------------
[link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych][link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Connie
Gość
PostWysłany: Śro 17:42, 17 Maj 2006






KomentujęXDDDD Nie pamietam która to część, ale wiem że wyczepista bo cały ten twój fick mi się podoba:333
Cassie
PostWysłany: Śro 21:51, 17 Maj 2006


Dołączył: 21 Lut 2006

Posty: 348
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ze wsi, spod lasu XD

Ja chcę nexta i tyle.

Cytat:
Wale to daje dalej lubie dawać coś na te forum nawet jak nikt nie będzie komentować


Masz rację, zgadzam się w 100 % X3
Spasiba!! XD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mao
PostWysłany: Śro 13:16, 12 Lip 2006


Dołączył: 24 Paź 2005

Posty: 847
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Soul Society

Jakoś mi sie nie chce dalej dawać tego ficka tutaj wiec zamykam

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum twórczość fanów Strona Główna -> Fanficki Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo


Programosy
Regulamin