twórczość fanów - witaj! Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości.
Forum twórczość fanów Strona Główna                    FAQ
                Szukaj
             Użytkownicy
          Grupy
       Galerie
    Rejestracja
Zaloguj
jednoczęściówki o TH.
Idź do strony 1, 2  Następny  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum twórczość fanów Strona Główna -> Opo/fice/etc
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kolka
PostWysłany: Pon 21:06, 22 Maj 2006


Dołączył: 01 Sty 2006

Posty: 414
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tak, skąd.

dobra. będe tu wklejać najpiękniejsze jednoczęściówki jakie czytałam. autorkami są kochane dziewczyneczki z forum. o Tokio Hotel.

********************************************************
Pamiętniczku...Mam nowe serduszko, wiesz ? by MadisoOn

Dzień 5 pobytu w szpitalu..

Drogi Pamiętniku !

Jak tutaj biało.. Jak cicho i spokojnie. Od dawna nie czułam się tak dobrze, bo wiem że to niedługo się skończy. Wszystkie cierpienia i troski. Ten ból wreszcie minie. Śmierć da ukojenie. Lekarz twierdzi, że jest jeszcze szansa.. Nowe serce. Moje nie jest zdolne do dalszego fukcjonowania.. Trzeba znaleźć dawcę, lecz kto mógłby oddać za mnie życie? Nie oszukuję samej siebie, wiem że nadchodzi mój koniec. Serce, choć słabe -bije jak szalone, bo ma dla kogo. Kocham nade wszystko twój zawadiacki uśmiech, głębie brązowych oczu
i dotyk. Dotyk tak ciepły, że jeden daje zbawienie.
Jestem zamknięta, nikt nie może do mnie przyjść. Tylko Nadzieja ciągle powraca, siada na końcu szpitalnego łóżka i spogląda na mnie wielkimi, mądrymi oczami. Jej przepiękne anielskie włosy, falują na wietrze który wkrada się przez otwarte okno mojej samotnej sali. Wtedy nuci mi piosenkę o cudownej krainie, do której trafimy razem, nierozłączne. Wiecznie szczęśliwe.
Odejdę, Tobie na zawsze wierna i oddana.. Bo stanowisz dla mnie cały świat. Ten mały i szary, lecz tak dla nas ogromny i pełny kolorów namiętności. Umrę, a ty zostaniesz tu, opłakując przeklęte zrządzenie losu.
To już nie będzie ten sam Tom z wiecznym uśmiechem na twarzy i tryskającą z radości duszą.
Nie potrafię sobie wyobrazić mojego dalszego życia, gdzieś bez Ciebie..
Kto ma prawo nas rozdzielać? Bóg? Powiedz mi Boże.. Dlaczego? Litosny i Miłosierny? O nie...
Co nam tym chcesz udowodnić? Swą wielkość? Swą kontrolę nad nami? Prymitywnymi ludźmi, potrafiącymi kochać... Odbierz mi życie... Już teraz ! Proszę.. Nię chcę ronić kolejnych łez, one też bolą wiesz?
Są jak nożyki, rozrywające z każdym razem me delikatne, kruche ciało. Obolałe ciało, które stanowi dom dla mojego umierającego serca.. Puk.. puk - bije coraz ciszej i wolniej..
Widzę tylko przerażenie, widniejące w oczach Nadzieji.


Noc 7 pobytu w szpitalu..

Ukochany Pamiętniczku !

Jak dobrze, że mam Cię przy sobie. Nie ufam ciemności, powierniczce smutków.
Jej boję się najbardziej, Ona kiedyś mnie w końcu ogarnie. Nas wszystkich.. Cały świat..
Zabierze i nie zwróci niczego.......... Słyszę jak coś się do mnie zbliża, ciemność nie pozwala mi nic dostrzec.
Czuję chłód i ogromną samotność.. Coś mnie dotyka. Niesamowicie lodowatego, pustego..
Czy to śmierć ? ...... To moje własne sumienie.


Dzień 11 pobytu w szpitalu..

Najwierniejszy Pamiętniku !

Dzisiaj poczułam ogromne ciepło. Jakby wszystko wróciło do normy. Na wieść od lekarza, serce zabiło mocniej.
Znaleziono dla mnie dawcę ! Pamiętniku ! Rozumiesz? To znaczy, że czeka mnie nowe życie. Boże! Tak strasznie Ci za to dziękuję i przepraszam, że zwątpiłam. Bóg istnieje, wie że kocham Toma całą duszą, wie że nie mogę go opuścić. To on jest dla mnie sensem tego ponurego życia. Wróciła Nadzieja, jak każdego dnia.
Teraz siedzi znacznie bliżej mnie. Bawi się kosmykiem anielskich włosów z promiennym uśmiechem na twarzy. Spogląda wielkimi oczyma spod gęstych, bujnych rzęs.
Znów wszystko jest takie łatwe. Nabiera barw. Tak jak wiosną, wszystko budzi się do ponownego życia.
Wiecznego szczęścia..
Ja bez wątpienia będę najszczęśliwszą, dziewczyną na świecie.. Przy moim ukochanym. Powrócę do jego świata z nowym sercem i wiarą na lepsze jutro. Nie mogę opisać mojej radości. Pamiętniczku dziękuję Ci bardzo.. To ty obudziłeś moją duszę ponownie.


Dzień 13 pobytu w szpitalu..

Przenajświętszy !

Przeszczep serca się powiódł.. Wszystko jest wporządku. Czuję się niesamowicie, bo wiem że już niedługo wrócę do domu. Do ukochanej rodziny i do Niego.. Do tego, kto rozświetla mój marny świat ogromem miłości i oddania. Dzięki niemu zrozumiałam, że warto żyć i marzyć. To właśnie czyni wielkie cuda. Odrobina szczęścia może zdziałać wiele. A Wiara, wiara w tego Niebieskiego Pana czyni nas jego pelnymi nadzieji dziećmi. Bóg.. On na prawdę istnieje.. Teraz mój drogi, pozwól że przeniosę się do krainy snu. Aby moje nowe serduszko miało siłę w pełni cieszyć się każdym pięknym dniem.


Dzień 15 powrót do domu..

Mój Przyjacielu !

Nareszcie.. Dom.. Ukochany dom, w którym czuję się bezpieczna.
Spoglądam na drzwi wejściowe. Łapię za klamkę i ... Niespodzianka !! Są tutaj chyba wszyscy !! Cała moja rodzina, za którą tak strasznie tęskniłam. Podbiegają do mnie rodzice, zalani łzami. Ściskają mnie ze wszystkich sił i dziękują Bogu. Rozglądam się po roześmianych twarzach każdego z gości.
Klaszczą w dłonie i patrzą na mnie z zachwytem. Tak, jestem. Wróciłam, by żyć.
Widzę mojego malutkiego braciszka, który pokazuje kilka swoich młodych ząbków. Łzy spadają po moim policzku.. Chyba lepiej nie da się zareagować na szczęście, jak właśnie tymi małymi brylancikami pociechy.
Mój wzrok poszukuje jednak kogoś jeszcze.. Ukochanej osoby, dla której z każdym dniem otwierałam z chęcią oczy. Nie poddałam się, marzyłam, modląc się. Gdzie on jest? Czyżby nie przyszedł?
Nie chciał mnie przywitać w nowym życiu? Nie widział potrzeby wyściskania mnie ze wszystkich sił? i ponownego usłyszenia wyznania miłości? Moje oczy nerwowo wodzą po całym domu. Ani śladu najdroższego.. Wybiegam z domu oszołomiona, kierując się do mieszkania Toma.
Wpadam niczym burza, ze łzami w oczach. Zaraz się na niego rzucę.. Zacałuję i powiem jeszcze raz.. że kocham nad życie. Wołam, krzyczę z całych sił jego imię.. Na próżno. Nie ma go?
Wbiegam na górę, zmierzając do jego pokoju.. Drzwi zatrzaskują się za mną z ogromnym hukiem. Wokół mnie ten sam chłód.. Jak wtedy, gdy dało o sobie znać sumienie. Robi mi się dziwnie smutno.
Podchodzę do łóżka mojego ukochanego i kieruję wzrok na leżącą tam kartkę papieru..
Nie waham się.. by zacząć czytać..


Moja Bogini...
Jesteś dla mnie wszystkim... a wszystko jest niczym bez Ciebie..
Nie mógłbym znieść twojej straty.
Kocham Cię! Rozumiesz? Zawsze będziesz na pierwszym miejscu mego świata, który ty swą osobą rozświetlałaś promiennie. Ten świat tworzyliśmy my wzajemnie. Jesteśmy jak niezapisane księgi.
Niezależni od nikogo.. Nawet od śmierci.. Nic nas nigdy nie rozdzieli..
Pamiętaj... Będę w Tobie zawsze. Choć cząstka mnie, może dla Ciebie bić.
Potrzebowałaś tego, a ja bez chwili namysłu oddałem Ci mnie.
Bo gdy ja potrzebowałem anioła, Bóg zesłał mi własnie Cię.


Nie!! To nie może być prawda! Ja nie chcę tego serca ! Nie chcę żyć..
Boże jak mogłeś ?! Nadziejo gdzie jesteś ???? Gdzie jesteś ?! Wpadam w panikę, na marnę poszukując nadzieji i jej roześmianych, pełnych wiary oczu. Nie ma jej.. Odeszła. Nadzieja mnie opuściła..
Tak jak wszystko inne. Nie ma już nic !! Utraciłam wszelki sens.. Padam na kolana przed ciemną postacią, która spogląda na mnie zamglonymi oczami. Boję się jej, wzbudza grozę.. Patrzy na mnie z wyższością.
Jej czarny, długi płaszcz faluje na wietrze, który ponownie wkrada się przez okno.
-Kim jesteś?- Pytam z ogromnym przerażeniem..
-Jestem siostrą złudnej Nadzieji.. Na imię mi Śmierć..
W tem tajemnicza postać uśmiechnęła się zbrodniczo...
Pamiętniczku... Pamiętniczku słyszysz mnie? Ja umieram.. Umieram z tęsknoty..
Pamiętniczku... Pamiętniczku... Bo... Boga nie ma wiesz?
Bo mam nowe serduszko wiesz? Serduszko, które nie ma dla kogo bić..


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kolka
PostWysłany: Pon 21:19, 22 Maj 2006


Dołączył: 01 Sty 2006

Posty: 414
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tak, skąd.

Ten jeden raz... by Shira



Ból. Wściekłość. Szczęście. Smutek. Rozczarowanie. Radość. Rozpacz. Nadzieja. Łzy. Postanowienie. Wytrwałość. Znowu łzy.
To wszystko od wielu już dni mieszało się doprowadzając ja do obłędu.
Ta bezczelność, z jaką poddała sie temu marnemu, suchemu uczuciu ją przerażała i doprowadzała do histerii.

Vanessa mimo deszczowej pogody przemierzała szare ulice. Obojętnie mijała każdego człowieka, nie zaszczycała spojrzeniem zmokniętych drzew, nie zwracała uwagi na ciągle dzwoniący telefon w jej kieszeni.

"Dlaczego się zgodziłam? Przecież mi nie zależy...nic mi to nie da. Tylko poczucie pustki...tak będzie, jestem pewna. - Chwila! Chcesz się wycofać?! Przecież masz cel. Postanowiłaś to sobie wiec nie wycofuj się. Może to jedyna szansa, żeby spełniło się twoje marzenie. - Ach tak, racja...mój cel. Genialny cel, który jest jedyna drogą...”
W głowie wciąż miała obraz siebie, patrzącej z nienawiścią, żalem, rozpaczą i zdesperowaniem na beznadziejny plakat, który przez tyle miesięcy raz po raz wywoływał uśmiech, a trzy razy częściej łzy. Patrzyła na niego i postanowiła sobie, że nikt ją przed tym nie powstrzyma.
Od tamtej chwili w jej głowie rodziło się coś, czego nie umiała powstrzymać.
Ta myśl, że on jest dla niej nieosiągalny nękała ją od dawna...teraz koniec.
Przez te miesiące wylewała łzy w poduszkę i powtarzała sobie, że on jej nawet nie zna. Czuła, że boli ją to nie w sercu...ale o wiele głębiej. Nie pozostawiła już skrawka świadomości, który byłby czysty od Niego.
Przesiadywała wieczorami doskonaląc swój plan. To już nie była ta sama Vanessa. Zmieniła ją cora, platniczna milość, do kogoś, kto nawet nie wiedziała czy byłby jej wart.

Ciepłe krople spływały po jej długich, przemoczonych, blond włosach, po smutnej twarzy. Oczy straciły blask...pojawił się w nich tylko paniczny strach przed niepowodzeniem. Spojrzała tymi stalowymi oczami przed siebie, widząc nie hotel, który stał tuż przed nią, ale ten tłum, jego na scenie i siebie...
Vanessa weszła do pokoju 313. Od razu wzrok zawiesiła na niej jakaś zielonooka brunetka.
- Ness?! Co ty? Jesteś cała mokra.
- Wiem Ann...wiem. – mimowolnie uśmiechnęła się do swojej najlepszej przyjaciółki, która była wprost wniebowzięta. Od tygodnie świergała jak najęta, że idą na koncert. Ona się tak strasznie cieszyła, i ta radość w oczach kiedy Ness się zgodziła po długich namowach. Jak Vanessa miała ją sprowadzić na ziemię mówiąc, że ona się nie cieszy? Że zrobiła to tylko dlatego że ma zamiar...eh, przecież to ma być wielkie bum na zakończenie. Nie mogę wam tego zdradzić.
- Nessi, czemu jesteś wiecznie smutna? Co się z tobą dzieje?
- Ze mną? Nic. – odpowiedziała wpatrując się w deszcz za oknem.
- Od tygodnia w ogóle się nie odzywasz! Nie cieszysz się, że idziemy na koncert. Normalnie to już byś się posikała ze radochy i trzy razy zrobiła demolkę w tym hotelu! Ja cię nie poznaję! – brunetka nie wytrzymała i powiedziała wszystko ze łzami w oczach
- Może tak działa na człowieka paranoja... – powiedziała cicho ściskając w ręce maleńkie opakowanie.
- Ness. Żadna paranoja. To ty...to tobie cos nie pasuje. I jeżeli dalej będziesz strzelać fochem na wszystkie strony to cię zabiję!
- Nie będziesz musiała!
- Co?
- Nic...do siebie gadam.

"Musiałaś ją ranić? Nie mogłaś udawać, że jesteś szczęśliwa? Teraz masz..."
Blond włosy snuły się po haftowanej poduszce podczas niespokojnych ruchów Vanessy, która przed sobą miała kolejną nieprzespaną noc. Spędzi ją na rozmyślaniu tak jak całą resztę samotnych nocy. Będzie doskonalić swoją wizję idealności, która nastąpi niebawem. Wszystko będzie takie cudowne. Jej serce przepełniał smutek ale i duma. Raz po raz gratulowała sobie w myślach.
"Ale...czy ja czasem nie oszalałam?" – pytała się siebie w przebłyskach racjonalnego myślenia...
***
Wokół pełno piszczących dziewczyn. Ciemność i ogłuszające wrzaski irytowały ją.
"Czy oni nie mogą stać cicho...tak jak ja?"
Vanessa wpatrywała się tempo w pustą scenę. Włożyła rękę do kieszeni, i zacisnęła dłoń, na maleńkim pudełeczku. To był jej klucz do marzeń...dosyć drastyczny klucz, ale przecież jedyny.
Potem wszystko działo się już bardzo szybko. Na scenie pojawili się Długo Wyczekiwani. On po każdym utworze mówił do rozhisteryzowanej publiczności, omiatając wzrokiem całą sale, i nie poświęcając nikomu więcej jak ułamek sekundy. Vanessa nadal nie uległa przyjaciółce, i nie miała zamiaru piszczeć jak ona i tysiące innych tutaj. Może właśnie to przyciągnęło Jego wzrok, kiedy patrzył na nią AŻ pięć sekund. Potem kolejna piosenka i triumfalne oświadczenie wokalisty, że teraz zagrają „Wenn Nicht Mehr Geht”. Vanessę cos ruszyło... Ale stłumiła to w sobie. Nastał niesamowity nastrój. Cała sala śpiewała z nim. Ann została zepchnięta kawałek w inna stronę. Ness uznała to za genialny moment. Wyciągnęła z kieszeni tajemnicze pudełeczko. Mimo szturchnięć spokojnie je otworzyła i z opanowaniem wyciągnęła połyskujący przedmiot. Starała się przyciągnąć Jego wzrok. Uniosła ręce. Przycisnęła żyletkę...tak, to była żyletka...do przedramienia i powoli, bardzo powoli przeciągnęła ją wzdłuż. Na jej ręce pojawiły się ciemne stróżki krwi, która popłynęła obficie, plamiąc jej czarne ubrania. Na jej twarzy nie pojawił się ani jeden grymas bólu, tylko niemalże chora zawziętość. Z jej oczu biło cos na wzór nienawiści pomieszanej z żalem, tęsknotą, ale i wielkim zachwytem. Potem przyłożyła ostrze do drugiej ręki i równie powoli zaczęła przecinać skórę i żyły.
W tym momencie wzrok śpiewającego padł na nią. Spojrzała mu głęboko w oczy mimo dzielącej ich odległości. On nagle przestał śpiewać. Patrzył na nią z przerażeniem. Reszta zespołu bardzo zdezorientowana, nie wiedziała co się dzieje, więc grała dalej. Publika też nie zorientowała się...laski myślały pewnie, że tak ma być. Z wyjątkiem jednej stojącej obok Vanessy. Zaczęła się wydzierać i odsuwać.
Wszystko działo się tak dziwnie szybko. Ochroniarze w jednej chwili wyciągnęli Vanessę z tłumu. Przez sale przeszły pomrukiwania, szepty, które jednak ginęły w spazmatycznych okrzykach histerii. Vanessa traciła grunt pod nogami. Robiło jej się słabo. Zobaczyła jeszcze tylko zalaną łzami twarz Ann, którą podtrzymywał inny ochroniarz. Dookoła była zupełna panika. Ci z tyłu nie wiedzieli co się stało, dlatego zupełnym szokiem było dla nich, pospieszne znikniecie Tokio Hotel ze sceny. Niedaleko błyskały flesze. Ness została zaprowadzona za kulisy. Zaraz pojawiły się przy niej dziesiątki osób, a miedzy nimi sparaliżowany Bill i reszta. Dziewczyna ten jeden raz mogła mu spojrzeć tak naprawdę głęboko w te szeroko otwarte oczy. To jej wystarczyło. Nie obchodziło ją czy zdążą ją uratować...ten jeden raz mogła to zrobić. Zobaczyć to czego tak bardzo pragnęła przez wiele miesięcy. Mogła zobaczyć szczery, nie do ukrycia strach o nią, w oczach Billa Kaulitza.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Connie
Gość
PostWysłany: Wto 17:42, 23 Maj 2006






Tylko pierwszy przeczytałam, reszty mi się nie chciałoXD I powiem że ten pierwszy jest boooski*_____________* Więcej takich!
Kolka
PostWysłany: Wto 20:15, 23 Maj 2006


Dołączył: 01 Sty 2006

Posty: 414
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tak, skąd.

mam prośbe. usuń ten trzeci. bo jest zbyt smutny. i wogóle jakoś mi nie pasuje.

przeczytaj drugi też jest boski.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Connie
Gość
PostWysłany: Wto 20:18, 23 Maj 2006






Dobra, już wykasowałam... Ale zapisałam sobie bo śliiiczny chociaz smutny... No... A do drugiego mnie niezabardzo ciągnie nie wiem czemu...
Kolka
PostWysłany: Wto 21:15, 23 Maj 2006


Dołączył: 01 Sty 2006

Posty: 414
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tak, skąd.

Koniec. by Ferlejka.


-Uff… nareszcie koniec… Hej, widziałeś tą blondynę w pierwszym rzędzie? Niezła sztuka-odezwał się Tom, gdy „Fantastyczna 4” zakończyła właśnie swój koncert-wracali właśnie busem do hotelu.
-No tak. Widziałem… miała czym oddychać- śmiał się Bill.
-Dobra. Zostawmy temat śliniących się na wasz widok fanek. Idziecie ze mną i Gustavem na after party?
-Co Georg?! Zazdrosny?- zdenerwował się Tom- przynajmniej się ślinią, bo maja do kogo!
–I już się kłócicie! Nie, ja nie idę – odparł Bill.
-Ja też nie, nie będę ci, Georg zabierać panienek, śliniących się na MÓJ widok- docinał wkurzony już Tom.
-Odwal się. Zaprosiłem kilka- tylko dla mnie- powiedział Georg.
Wysiadali już z busa i Georg+Gustav skierowali się do baru na AP, a bliźniacy do windy.
Jechali na 5-te piętro. Wydawałoby się, że Bill był całkowicie gdzie indziej…
-Bill, co ci? Jakiś dziś nie swój jesteś…
-Nie… nic. Znaczy- nie przy ochroniarzu- szepnął Kaulitz i mrugnął na ich wielkiego puszystego pracownika. Gdy dojechali rozdzieli się do swoich pokoi.
-To ja jeszcze skoczę po Red Bulla i jak coś, to będę w swoim pokoju, ciao- rzekł Tom i poszedł.
Bill wszedł właśnie do swojego pokoju. Nie zaświecił światła. Usiadł na łóżku i schował twarz w dłonie. Tysiące myśli, wiele pytań przelatywało mu przez głowę. Miał dość… miał dość wszystkiego- fanek, które za tydzień za pewne przerzucą się na US5, tej całej sławy!
Coraz więcej koncertów, wywiadów, coraz mniej czasu dla siebie. Te rozmyślania przerwał mu Tom. Wparował do pokoju z sześciopakiem Red Bulla. Zaświecił światło. Bill podniósł głowę. Jego oczy- białe duże, jednak załzawione. Te… łzy, które chciały spłynąć po jego policzku, tylko zatrzymywały się w oczach…
- O sorry stary. Nie wiedziałem, że… ee może chcesz być teraz sam? – speszył się Tom.
-Nie. Co ty? Tak tylko sobie myślałem- otarł oczy ręką- dawaj tego Red Bulla- Bill starał się uśmiechać.
-Mecki, co jest? Co się z tobą dzieje?- zapytał nieśmiało bliźniak.
-Tom! Nie rozumiesz?! Wszystko wokół nas się zmieniło. Ta sława… jest coraz większa. Wszystko się zmieniło oprócz nas samych… zostaliśmy takimi, jakimi byliśmy. Lecz ja już chyba nie mam siły… na to wszystko.
-Bill, bracie – Tom wziął poduszkę i zdzielił go- weź się w garść, opamiętaj się! Nie możesz tak po prostu teraz tego rzucić. Za daleko zaszliśmy, by się teraz wycofać. Dalej jesteśmy sobą-nic tego nie zmieni. Takie są konsekwencje sławy. Sam mi to tłumaczyłeś- Tom złapał brata za ramię- nie załamuj się, razem przez to przejdziemy…

„Ich muss durch den Monsun
Hinter die Welt...”


Bill został teraz sam ze swoimi myślami... To wszystko przestało go już bawić. Czasem tylko rajcowało- jak każdego. Zastanawiał się nad fanami. Czy za kilka lat, kiedy o Tokio Hotel ucichnie? Czy oni jeszcze będą…, ale czy będą wierni, jak się teraz wydaje? Odpowiedzi na te pytania znalazł różne.

„Der Blick zurück ist schwarz
und vor uns liegt die Nacht
Es gibt kein zurück...”


Bill jako chłopak nie powinien ryczeć. Sam sobie tak tłumaczył. Więc, gdy jedna, ciepła łza spłynęła mu po policzku zaczynał zasypiać. Ostania myśl, jaka mu zdarzyła przelecieć przez głowę to czy jest ktoś taki, kto kocha ich muzykę, tak samo jak oni (Gustav… Georg… Tom… Bill) ją kochają.

„Sie ist Thema Nr. 1, 2, 3, 4, 5 und 6...“

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Bar. Gustav, Georg.

-Georg… czy myślisz, że to wszystko ma sens?
-Że co? Które wszystko?
-Patrz… niedługo o nas ucichnie. Sława zmaleje- taka jest kolej rzeczy, ale my się chyba nie zmienimy, prawda?
-O nas się nie martw Georg. Z nami jest ok. Skoro mamy to bierzemy, bo później się może tego już nie być…
-Ciekawe... Jak to się wszystko potoczy?

„Leb die Sekunde
Hier und jetzt
Halt sie Fest!”


---------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Pokój Toma.

-Ciekawe, o co mu chodzi… Przecież tego chcieliśmy… przecież o to nam chodziło. Żeby ktoś wreszcie usłyszał nasza muzę, którą chcemy tak wiele przekazać. Noo. To potoczyło się tak szybko… „Gestern war vor 100.000Jahren”
Wydorośleliśmy. Nie jesteśmy już tacy niewinni. Może nigdy nie byliśmy.

„Ich bin nich´ ich, wenn du nich´ bei mir bist- bin ich allein...“

Billowi chyba chodziło o niego samego. Może dla niego to wszystko toczy się za szybko. Lecz tego właśnie chcieliśmy! Gramy rocka i już. Nie wszystko jest nam narazie dozwolone…


„Wir sind jung und nicht mehr jugendfrei
Tut mir Leid ich weiß wir sollen nicht...“


Wszystko się tak diametralnie zmieniło. Nikt tak naprawdę nie wie, jacy jesteśmy… Lecz zostaniemy prawdziwi. Nie chce oszukiwać samego siebie. Musze pogadać z bratem- żeby nie zrobił czegoś głupiego. Ale to jutro, teraz idę spać - rozmyślał Tom.


„Hey,Teufel komm raus!
Ich hab dich gesehn
und noch die Hoffnung
du wirst mich verstehn...”


-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pokój Billa-ranek.

Rano Billa obudziła jakaś babka. Czas na śniadanie. Zaraz Tokio Hotel jadą w dalszą część trasy.
Lecz…
On wpadł na pomysł… była okazja… czuł, że musi to zrobić… czuł, ze inaczej nie potrafi… przerosło go to już… Niestety.
To była chwila-moment. Spontanicznie!
Nie myślał o niczym….
W ten „niezwykłej sekundzie”, która zmieni bieg zdarzeń…


„Das ist der letzte tag, das ist der letzte tag
ist das der letzte regen bei dir oben auf'm dach?
ist das der letzte segen und unsere letzte nacht?“

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Stołówka. Tom, Gustav, Georg. Przychodzi Manager.

-Mam dla Was super nowinę- obwieścił im przy śniadaniu manager- macie support!
-Świeeetnie… mów, znów jakieś dzieci?- obrócił oczami Georg.
-Nie. Gdzie jest Bill?
-Jeszcze nie przyszedł- może po niego pójdę – powiedział szybko Tom.
-Ok. Idź, ale szybko. Nie mogę się doczekać, kto będzie suportem- ponaglał go Gustav.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przed pokojem Billa.

-Bill, mogę wejść?! – spytał Tom, lecz nie dostawał odpowiedzi. Wszedł do pokoju…
-Bill! Cos ty zrobił!
W pokoju nie było Czarnego Kaulitza. Połowa jego rzeczy znikła. Tom dobrze pamiętał, co gdzie było jeszcze wczoraj tu był. Została tylko komórka, laptop i kilka ubrań na krześle.
-O boże, co za kretyn!- wybiegł wkurzony, krzycząc po drodze: „idiota!”, „dupek!”, „debil!”…


„Schrei!
Bist du du selbst bist
Schrei!
Und wenn es das letzte ist
Schrei!
Auch wenn es weh tut
Schrei so laut du kanast!!!”


-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przemyśl. W domu, Kamy-fanki Tokio Hotel.

Kama siedziała przed kompem. Była chora i została w domu. Nikogo nie było na gadu. Nuda. Odwiedzała różne niemieckie stronki i blogi o Tokio Hotel. Na jednym z nich znalazła jakieś neue zdjęcie. Trójka chłopców bardzo, jakby przygnębionych. To był Tom, Gustav i Georg.
-A gdzie Bill?- zapytała sama do siebie.


„Komm und rette mich ich verbrenne innerlich
komm und rette mich ich schaffs nich ohne dich
komm und rette mich!
rette mich !
Rette mich!”



-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tydzień później.

Gazeta Bravo!
Sensacja ! Gdzie jest BILL ???

To niesamowite! Wszystkie fanki pogrążyły się w rozpaczy, one nie mogę przestać płakać! Powodem jest ucieczka lidera zespołu Tokio Hotel- Billa Kaulitza. Gdzie on jest? Wszyscy zadają sobie to pytanie! Prawdopodobnie wyszedł z hotelu i nie wrócił. Nikt nie może w to uwierzyć! Lecz to niestety całkowita prawda…! Pozostali członkowie tego bandu tez są w szoku:
Tom: „Sami się tego nie spodziewaliśmy. Wiemy gdzie przebywa teraz Bill, jednakże do Tokio Hotel nie wróci.”
Dlaczego on to zrobił?!
Setki dziewczyn i nie tylko zadaje sobie to pytanie, wciąż nie wierząc w to, co się stało.
Klara- fanka z Niemiec chciała nawet popełnić samobójstwo. Na szczęście ktoś był w domu, inaczej dziewczyna nie przeżyłaby.
Być może Kaulitz miał dość tego szumu wokół niego i chłopaków. Być może była na taką sławe za młody. Przyczyny zniknięcie jednego z bliźniaków narazie pozostają tajemnicą.
-Bill nigdy nie udawał, zawsze robił to, co nakazywało mu serce. Będziemy tęsknić. Szanować będziemy go na zawsze!” – Takie wypowiedzi można znaleźć na wszelakich stronach i forach fanów TH.

Tokio Hotel legendą…?!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Connie
Gość
PostWysłany: Śro 16:29, 24 Maj 2006






Loool. Nawet fajneXD
Kolka
PostWysłany: Śro 19:04, 24 Maj 2006


Dołączył: 01 Sty 2006

Posty: 414
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tak, skąd.

dla Ciebie to pewnie całkiem przyjemna alternatywa XD

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Connie
Gość
PostWysłany: Śro 21:31, 24 Maj 2006






NoooXD Ale ogólnie to ficki ładnie napisane, przyjemnie się je czyta, a to że o th to jest mniej ważne... ot, tak jakby o jakimś zespole młodzieżowym...
Mao
PostWysłany: Czw 14:31, 25 Maj 2006


Dołączył: 24 Paź 2005

Posty: 847
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Soul Society

Te cześniejsze były śliczne, a to jest fajne XD Tak Bill znikaj XD Było by śmiesznie wszyscy by o tym trąbili!

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kolka
PostWysłany: Nie 12:41, 28 Maj 2006


Dołączył: 01 Sty 2006

Posty: 414
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tak, skąd.

Żałujesz...? Nie płacz... Już za pózno na łzy...by MadisoOn.


Nastała noc, która wszystko pochłania. Powierniczka smutku i nadziei. Złudna przyjaciółka, której nie warto ufać... On skulony w kącie ciemnego pokoju, rozmyśla o wszystkim. Jego wzrok zatrzymuje się na maskotce z dzieciństwa. Pluszowy miś, który kiedyś znaczył dla niego tak wiele... W oczach pamiątki gościła zawsze radość, teraz nie ma nic. Po prostu pustka, bez żadnego wyrazu. Czyżby straciła swój urok? Pamięta doskonale od kogo była prezentem. Jej uśmiech i piękne niebieskie oczy są niezapomniane. Takie bezcenne... Ile by dał, żeby choć na chwilę poczuć jej ciepły dotyk. Byli dziećmi... Co z tego? Nikogo nigdy nie darzył takim uczuciem... Czy to grzech?
- Wiesz od kogo jest...
Słyszy ciągle ten głos... Anielski głos, którego dźwięk wywołuje falę gorąca i przerażenia.
Widzi postać, przechadzającą się po ogrodach... Jest piękna, a jej białą suknię i złote włosy bezwiednie porywa wiatr. Igra z nimi, z chęcią pożądania. Przy niej śmieją się gwiazdy. Promienieją wiecznie szczęśliwe...
Nie może jednak dostrzec jej twarzy... Kim jesteś Bogini?
- Do czego tak uparcie dążysz? Przecież masz już wszystko...
Przemawia do niego poraz kolejny z niesamowitą troską w głosie. Spaceruje wokół płaczącej wierzby i opuszkami palców gładzi korę drzewa...Wtem znów zrywa się wiatr, lecz delikatny jak zefir. Czule drażni jej niewinne ciało. Chłopiec przygląda się z ciekawoscią, mrużąc oczy. Jest cudowna... Tajemnicza.
No właśnie do czego on dąży? Czego jeszcze mu brakuje? Dobrze o tym wiedział... Ta pustka w sercu i smutek duszy. Nie ma na to lekarstwa... Widocznie los pragnie, aby jego życiem władała żądza. Żądza sławy, popularności. Nie! Ja już nie chcę! Ja... Nie mogę! Jego krzyki na nic się zdadzą. Przecież jest zwykłą marionetką. Marionetką brutalnego życia, której los wykręca złośliwie zabawkowe nogi i ręce. To boli... Boli!
- To ty mi sprawiasz cierpienie...
Jego serce zakuło jeszcze bardziej. Co się z nim dzieje? To tylko zwykły koszmar, zaraz się obudzi i wszystko będzie jak dawniej. Rozchwytywany przez fanki, uwielbiony na scenie.
Nie! Ten pozorny obraz już zniknął... Nie ma niczego. Nie ma Nadziei, ani Litości.
Odeszły obydwie, obracając się za siebie z ironicznym uśmiechem. Jedna z nich się zatrzymała... Ukucnęła i zerwała różę. Tak czerwoną i wyraźną, zroszoną jego łzami. Powąchała, poczym pobiegła w głąb ogrodu...
- Nadziejo!!!!
- Ona cię już nie usłyszy...
Głos tak piękny, lecz stanowczy, wzbudzający grozę.
- To już koniec wiesz? Wpadłeś w sidła swego własnego sumienia i ukrytych pragnień... Chciałeś oszukać samego siebie. "Za wszelką cenę zapomnieć" To twoje motto tak? Co ty sobą reprezentujesz? Jesteś żałosny... Nie wiesz co to znaczy kochać. Miłość jest cudowna... Jak Ocean. Spokojna, głęboka i subtelna...
Nieokiełznana, burzliwa zupełnie jak w czasie sztormu. Nie wiesz, nie masz pojęcia. Zamilcz... Już na zawsze.
Bo ludzie są prymitywni, jesteś doskonałym przykładem wiesz? Oceniają tylko to, co na zewnątrz. Piękno jest ukryte i niedocenione. Siedzi cichutko gdzieś w środku, nie mając prawa głosu.
Taki właśnie jesteś... Powiedz mi dlaczego? Co cię tak zmieniło ? Wolałeś to prawda? Tą sławę i pieniądze, niż ją? Płakała... Cierpiała. Podcinała sobie żyły, a ja... Ja patrzyłam tylko na spadające krople krwi. Jedna po drugiej, kap kap. Zupełnie jak łzy... W jej oczach widziałam pustkę, na twarzy zagubienie.
To przez ciebie...Nie miała poczucia wartości. Zabrakło jej sensu życia... Spoglądała tylko bezdusznymi oczyma na odchodzącą od niej postać. Nadzieja... Oddalała się z krzywym uśmiechem. Ten sam bieg zdarzeń co? Ciebie też opuściła i pociągnęła za sobą Litość. Nawet nie pomachała na pożegnanie, usunęła się w szary świat. Patrzysz na misia prawda? Jedyna pamiątka jaka ci po niej została... Gdybyś ją tylko ujrzał. Wyglądała zupełnie jak bez życia. Śmierć już tylko przy niej stała i czekała na odpowiedni moment. Bała się, lecz nie widziała powodów, by zostać tutaj i patrzeć na twą pychę.
Żałujesz? Nie płacz... Już zapóźno na łzy. Ona cię kochała. Kochała szalenie, bez opamiętania. Odepchnąłeś ją, ależ to było dawno. Dawno, ale nadal boli.
- Kim Ty jesteś? - Wymówił przez łzy
- Nie pytaj proszę...
Podniosła głowę i spojrzała na niego swymi pięknymi niebieskimi oczami. Ten sam blask, co kiedyś.
Włosy odsłoniły przepiękne białe skrzydła... Wpatrywała się w jego brązowe perełki jak w duszę. On momentalnie się poderwał, a jej już nie było...
- Proszę przytul czasem do serca mojego misia... - Usłyszał echo tego samego, pięknego głosu, po czym osunął się na ziemię ogrodu, a jego łzy bezwiednie spływały na kwiaty. Tak cudowne i niewinne jak... Ona.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Connie
Gość
PostWysłany: Nie 13:02, 28 Maj 2006






Ej nie no ona fajnie piszeXD Więcej:33
Mao
PostWysłany: Nie 13:37, 28 Maj 2006


Dołączył: 24 Paź 2005

Posty: 847
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Soul Society

No rzeczywiście, fajne to to. Takie natchnione xD

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kolka
PostWysłany: Śro 19:27, 07 Cze 2006


Dołączył: 01 Sty 2006

Posty: 414
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tak, skąd.

no więc to jest dwupartówka. do pewnego momenu oparta na prawdziwych zdarzeniach. faktycznie dzieje się to co się dzieje. uchylam wam trochę cierpienia fanów... ;].

Naplułam mu na dumę. ~ 1by Krwawa_Ferli

Nie! To nie może tak być! Co oni sobie myślą?! Pojechali sobie gdzieś na Węgry, niewiadomo, po jaką cholerę, a do największych fanów, DO NAS, nie chcą przyjechać! Niemozliwe że, żeby Nas tak olali… - Pomimo, że Ferli kochała Tokio Hotel, ich muzę i znajdowali oni szczególne miejsce w jej sercu, czuła złość… Zaczynało jej to poprostu działać na nerwy. Ba!, miała już tego dosyć. Zespół, który wielbiła olewał jej kraj, w którym było fanów TH co niemiara. Można by powiedzieć, ze to Polska jest drugim krajem, co do liczebności fanów Tokijczyków.
Przeraża mnie to, że ta nas od siebie odsunęli… Przecież zdają sobie sprawe z tego, ze tu tez są wielbieni. Mogliby udowodnić, że im zależy, przecież liczą się czyny,a nie słowa! – Nie mogła przestać o tym myśleć. Chodziło o jej idoli… i o jej autorytet.
Włączyła komputer, otworzyła słownik i napisała list, kolejny w tym miesiącu. Tak bardzo TH się zmieniło. Tak bardzo oni się zmienili. Już im nie ufała. Przestała przynosić jej radość, tylko smutek, żal i przygnębienie. Przestała ich bronić. Przestała tłumaczyć ich porażki czy nie powodzenia. Olewając wizytę w jej kraju, która przecież mogła tyle znaczyć, olali także fanów z Polski, w tym samą Ferli.
Skończyła pisać emalia, kliknęła wyślij i wyłączyła komputer. Chciałaby, żeby przeczytali wreszcie jej listy, żeby zdali sobie sprawę z tego, ile ludzi ranią. Chwile przystanęła, w drodze na balkon i popatrzyła na ich plakat… Ile by dała, żeby ich zobaczyć i usłyszeć na żywo, ciekawe co oni by dali…?
Zacisnęła powieki… kap…kap…kap.
Musiała się wziąć w garść. Płacz nie pomógłby tu nic.
Wyszła na balkon. Popatrzyła na horyzont. Właśnie zachodziło piękne, pomarańczowo-złote słońce. Pomyślała, ze gdzieś tam Bill, Tom, Gustav i Georg bawią się zapewne świetnie, wcale nie myśleć o tym, ze tu w Polsce fani wyczekują tej chwili, kiedy będą mieli możliwość zobaczenia swoich idoli i obiektów marzeń.
Ferli zaczęła wspominać jak to było kiedyś… piękne miesiące. Cofnijmy się o 2 lata wstecz, wstecz mianowicie do 31 lipca 2005 roku. Zobaczyła ich w TV. Teledysk Durch den Monsun bardzo ja ujął. Choć zastanawiała się nad płcią lidera, odnalazła cząstkę siebie w tej muzyce. Musiała wyjechać na dwa tygodnie- były wakacje. Szybko minęło, a Krwawa dalej miała przed sobą te brązowe, hipnotyzujące oczy i tą muzykę w myślach. Chciała się o nich czegoś dowiedzieć. Tak się zaczęło…
Urzekli ją swoją tajemniczością i nieśmiałością. Można powiedzieć, że byli jeszcze dziecinni, a ich muzyka była przepełnioną nutą, która dawała jej słodycz, jakiej nigdy nie zaznawała. Wszystko było pięknie. Coraz więcej było o nich słychać. Nadzieja jeszcze była na koncert w Polsce. Do póki, do pamiętnego lutego. Chłopcy wrócili z wakacji opaleni, a Bill z nowa fryzurą. Źle się dziać zaczęło, oj źle. Było coraz gorzej-białe pasemka, tipsy, Londyn, Amsterdam, Węgry…- nie było miejsca na Polskę… nie było miejsca dla polskich fanów.
Ferli dokładnie pamiętała te bunty na forum, na blogach, wśród fanów, którzy na dzień dzisiejszy o Tokio hotel nie pamiętają. Próbowała się powstrzymać samą siebie przed powiedzeniem: dość! Wieszała plakaty, a iskierka nadziei, na wizytę TH w Polsce nadal pozostawała.
Teraz Ferli może tylko powiedzieć:
„Ale to już było i nie wróci więcej”.

Minęły kolejne lata. Jedno z lepszych for się rozpadło. Kryzys? Cisza. Taka niestety była kolej rzeczy. Fani przestali być fanami. Ferli została, czekała… cierpiała.
-Rumunia, Turcja, Tokio, Kanada, New York…-czytała nowy „rozkład jazdy” TH, ale nie widziała tam Polski. Poczuła ukłucie w sercu, zawód, kolejny. Uczucie to towarzyszyła jej bez przerwy. Mijały tygodnie i miesiące. Tokio Hotel wydawali następne płyty, reedycje i single. Zdobywali nagrody. Całkiem o nich nie ucichło. Ferli po raz kolejny włączyła płytę „Schrei”. Kiedy to robiła, wspomnienia wracały. Nadal kochała tą muzykę… Nigdy nie miała okazji poskakać przy Schrei czy „zaśpiewać z Billem” Durch den Monsun. Gdzieś w głębi serca czekała na nich, Czekała, aż ich prawdziwa muzyka ukoi jej wewnętrzny głód i cierpienie.
Tak się stać nie miało… Ciągle zadręczała się myślałam, ze to wszystko przez ten durny kraj-Polskę, lecz z czasem przejrzała na oczy, ze tu nie o jej państwo chodzi. Tylko o stosunek chłopaków do polskich fanów. My kochamy ich, oni kochają siebie i swoja zasraną sławę-nie fanów. Minęły kolejne lata. O TH dalej nie cichło, choć fanów było coraz mnie, szczególnie w Polsce. Tam na temat TH wypowiadali się krzywymi minami, albo wybuchali śmiechem, mówiąc, ze to już przeszłość… Pozostali fani, jeszcze jacyś byli, choć pozostali wierni, to cierpieli. Ferli była, przecież wśród nich.
Minęło pięć lat. Całych, czarnych pięć lat. 17-sto latka Krwawa miała już na tą sprawę inny pogląd. Teraz nienawidziła. Za to cierpienie. Kochała, a teraz nienawidzi. Patrząc na tę czwórkę chłopaków, teraz już mężczyzn wspomnienia wracały, chciała je przecież wyrzucić z serca i umysłu… plakaty na jej ścianach, tapety na pulpicie, Foty na kompie- tego już nie było. Chciała zapomnieć. Przecież oni oszukali fanów. Zdradzili, odepchnęli. Polscy fani, w tym Ferli poczuli się samotni. Sami z muzyką. Ona teraz tylko na niej polegała. Wyrzuciła obraz chłopaków ze swoich myśli. Teraz już płyty leżały głęboko w szufladzie, jak najniżej… Nie lubiła już głosu Czarnego.
Nienawidzę ich! Powtarzała, gdy ktoś wysyłał jej jakiś news o nich czy fotkę. Chyba za dużo ja kiedyś łączyło z TH, ale ona już tego nie chciała.
W końcu zaczynało się układać… do czasu. Ferli weszła na gadu. Dostała chyba z 40 wiadomości. Wiadomości każdej ten sam tekst… Tokio Hotel w Polsce.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Connie
Gość
PostWysłany: Czw 13:41, 08 Cze 2006






LoolzXD Nawet nawet. Daj drugą częśćXD
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum twórczość fanów Strona Główna -> Opo/fice/etc Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo


Programosy
Regulamin